sobota, 19 kwietnia 2014

Rozdział 3

- Jesteśmy – odezwał się policjant tym samym budząc mnie ze snu.
Wysiadłam z samochodu i podeszłam do policjanta który właśnie wyciągał moją walizkę z bagażnika. Nie rozmawiałam z nimi podczas jazdy. Pytałam o mojego tatę ale nie wiedzieć czemu, nie chcieli mi nic powiedzieć. Dowiedziałam się tylko tego, że mam dwóch starszych braci. ŁAŁ. Zawsze chciałam mieć brata, a będę miała dwóch.
-HALO? Ziemia do Mai? – wyrwał mnie z zamyślenia policjant.
-Oh.. przepraszam..
-Dalej będziesz musiała dać sobie radę sama .. W Londynie na lotnisku będzie na ciebie czekał twój tata. A tu masz bilet.
-Dziękuję.
-Trzymaj się i miłej podróży – powiedział z uśmiechem po czym wsiadł do samochodu i odjechał.

Patrzyłam jeszcze przez chwilę jak samochód się oddala. Gdy już zniknął z pola mojego widzenia, wzięłam walizkę i weszłam do środka. Po załatwieniu wszelkich spraw związanych z lotem wreszcie siedziałam w samolocie. Obok mnie siedziała jakaś dziewczyna. Wyglądała na jakieś 18 lat. W ręku miała tablet. Właśnie wchodziła na twittera. Na zweryfikowane konto Nialla Horana.
-Lubisz go? – odezwała się do mnie. Chyba zauważyła że się lampię jak głupia na to co robi.
-Tak..
-Directioner?
-Nie.. ale sporo o nich wiem.
-A już myślałam..  ja tak –uśmiechnęła się, na co odpowiedziałam tym samym.
-Jak masz na imię? – spytałam.
-Kate a ty?
-Maja, mieszkasz na stałe w Londynie?
-Tak.. moi rodzice się rozwiedli. Mieszkam z mamą w Anglii a tata mieszka w Polsce. A ty?
-Em… ja się wprowadzam do Londynu – powiedziałam z obawą że zaraz spyta o rodziców.
-A do jakiej szkoły będziesz chodziła?
-Jeszcze nie wiem..
-Rodzice ci nie powiedzieli? –spytała ze zdziwieniem. Wiedziałam że tak będzie.
-Moja mama zmarła pół roku temu.. teraz jadę do taty.. Którego nawet nie znam.
-Przepraszam.. ja nie wie..
-Nie nie! –przerwałam jej- to nie twoja wina. 
Kate nadal nic nie mówiła. Postanowiłam jakoś wybrnąć z tej niezręcznej sytuacji.
-A więc co nowego pisze Niall? - ani trochę mnie to nie interesowało, jednak chciałam z nią porozmawiać. Dobrze by było mieć kogoś znajomego w Anglii.
-Hymm.. że jutro ma poznać swoją siostrę .. – powiedziała.
-Co? - spytałam ze zdziwieniem.
-Cytując:  „Jutro wracamy do Londynu. Poznam swoją młodszą siostrę!”
-Urodziła mu się siostra?
-Nie! To jest większa historia! Ostatnio mówił o tym w wywiadzie! Podobno to córka jego taty! Która teraz ma z nim zamieszkać!
-To ile ta dziewczyna ma lat?
-Szesnaście. To musi być dla niej ciężkie..
-Ta.. dobrze znam to uczucie - Kate popatrzyła na mnie jak by zobaczyła anioła.
-Może twoim bratem będzie Niall Horan! –powiedziała z naciskiem na jego imię i nazwisko.
-Zgłupiałaś!– zaśmiałam się- To nie jest możliwe -powiedziałam, sama się dziwiąc, że tyle faktów się ze sobą wiązało.
Cały lot rozmawiałyśmy. Ciągle się śmiałam, a to dawno mi się nie zdarzyło.  Kate jest świetną dziewczyną. Strasznie gadatliwą, ale lubię takie osoby, tym bardziej że ja jestem raczej z tych nieśmiałych.
Jesteśmy. Londyn. Zawsze chciałam tu być, ale teraz jedynie czuję strach i obawę.
-Nie bój się – powiedziała Kate, co najmniej jak by czytała w moich myślach.
-Łatwo powiedzieć..
-Jak coś to zamieszkasz u mnie! – powiedziała na co zachichotałam– Nie śmiej się ! Ja serio! Będziemy jak siostry!
-To miłe- uśmiechnęłam się.
Na lotnisku pożegnałam się z Kate i zaczęłam rozglądać się za tabliczką, kartka lub czymkolwiek innym z napisem MAJA SĘK. Niestety nic takiego nie dostrzegłam. Siadłam na ławce z nadzieją że zaraz ktoś po mnie przyjdzie. Zadzwoniłam do Pauliny. Opowiedziałam jej o Kate i o tym jak minął mój lot. Kiedy coś zaciekawiło moje oczy zakończyłam rozmowę i zaczęłam ponownie się rozglądać.  Zielona kartka z moim imieniem i nazwiskiem widniała jakieś 20 metrów przede mną. Biegłam przez tłum do swojego celu.  Wreszcie dojrzałam mężczyznę trzymającego kartkę dzięki której go dostrzegłam. Twarz miał miłą, a w ręcz kogoś mi przypominającą.

Nieśmiało zbliżyłam się do pana z tabliczką.
-Dzień dobry –powiedziałam po angielsku z nadzieją ze dostane odpowiedź po polsku.
-Dzień Dobry! Maja ? – niestety.. odpowiedź też po angielsku.
-Tak.
-Miło cię poznać jestem Bobby! – powiedział a zaraz potem ukazał mi swój wielki uśmiech.
-Mi także bardzo miło pana poznać - będę musiała przestawić się na angielski.
-Bądźmy na ty.. mówi mi Bobby.. wujku.. albo tato…. Jak chcesz –oświadczył.
-Może być tato – uśmiechnęłam się. Nigdy do nikogo nie mówiłam ‘tato’. Do swojego ojczyma mówiłam po prostu po imieniu.

Poszliśmy do samochodu. W samochodzie bardzo miło mi się z  nim rozmawiało. Nie chciał zdradzić imion mojego rodzeństwa. Mówił "ciekawość to pierwszy stopień do piekła". Przecież  miałam prawo to wiedzieć, jednak mniejsza o to.
-Jesteśmy – powiedział gdy właśnie stanęliśmy na parkingu wielkiego domu z basenem i ogrodem.
-To tu..?- zamarłam.
-Tak.. nie podoba się?
-Podoba! –krzyknęłam. Po czym dalej przemierzałam wzrokiem posadę.
-No to wysiadamy?  -usłyszałam.
-Tak!
Kiedy opuściłam samochód usłyszałam za sobą głos.
-WITAMY U HORANÓW!
*


HORANÓW. Stop. Co? To się nie dzieje naprawdę. Odwróciłam się i zobaczyłam nie za wysokiego mężczyznę i kobietę z dzieckiem na ręku.
-Jestem Greg! A to moja żona Denise i mój synek Theo – przedstawił się mężczyzna. Dobrze wiedziałam kim oni są, nie musiał mi nawet tego mówić. Już sobie wszystko przypomniałam. Czyli Kate miała rację? Uszczypnęłam się w rękę, aby sprawdzić czy to na pewno nie sen. Nie śniłam. Popatrzyłam Grega który czekał aż się odezwę.
-Mam na imię Maja – powiedziałam tak jak by fakt rozmowy z nim, nie robił na mnie wrażenia.
-Miło mi cię poznać – powiedział Greg i ucisnął mi rękę.
-Mi was także – odpowiedziałam z uśmiechem.
-No to wy oprowadźcie Maję po domu a ja zrobię coś do jedzenia! Na pewno jesteś głodna – powiedział do nas Bobby.
-Okej.. a więc zapraszam – powiedział Greg wskazując ręką w stronę drzwi wejściowych.
Greg szedł przodem a ja grzecznie za nim. Pokazywał mi wszystkie pomieszczenia. Włącznie z garażem. Wszystko było ogromne. Nigdy nie byłam w tak wielkim domu. A co dopiero mówić o mieszkaniu w czymś tak ogromnym. Na parterze znajdował się salon, pokój taty, kuchnia no i toaleta. U góry był pokój Grega i Nialla, ale oni tu już nie mieszkają. Tak więc tak wielki dom jest tylko dla mnie i taty.
-A to jest twój pokój – powiedział Greg.
-MÓJ?! – upewniłam się że dobrze usłyszałam.
-Tak.. mój pokój jest trochę większy więc jeśli ten jest dla ciebie za mały możesz wziąć mój.
-Co? Ten jest ogromny! – krzyknęłam ze łzami szczęścia w oczach.
-Ściany pomalowaliśmy na błękitny.. ale można to zmienić..
-Jest pięknie – czułam się jak by to był sen z którego nie chcę się nigdy obudzić.
-Kupiliśmy Ci kilka gadżetów i ubrań.. 
-Nie trzeba było..
-Nie chcemy żeby pomyślała że chcemy cię przekupić, ale pomyśleliśmy że raczej nie dostałaś nic z tych rzeczy w domu dziecka.
-Nie pomyślałam tak.. ale faktycznie.. w domu dziecka jedyne co dostawałam to niedobre jedzenie.. tak więc nie mam żadnych nowych rzeczy od wypadku..- powiedziałam a na samo wspomnienie łzy pojawiły mi się w oczach. Greg podszedł do mnie i objął mnie w uścisku. Dziwne uczucie. Od pół roku nikt mnie nie pocieszał oprócz Pauliny która była moim jedynym wsparciem.
Greg puścił mnie i zaczął mówić.
-Przykro mi że dopiero teraz do nas trafiłaś, ale nic nie wiedzieliśmy o tym że twoja mama miała wypadek i że jesteś teraz sama. Chcemy być dla ciebie jak prawdziwa rodzina.
-Dziękuję – powiedziałam, byłam naprawdę wzruszona tym co do mnie mówi.
-Jeśli będziesz miała jakiś problem lub po prostu będziesz chciała sobie popłakać my jesteśmy otwarci.
-Dziękuję nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy.
-A co do spraw babskich to zawsze możesz pogadać z Denise – dodał na co się roześmiałam -  a więc zapoznaj się ze swoim nowym pokojem i zejdź później na obiad, ok?
-tak, dzięki – odpowiedziałam.

Zostałam sama w pokoju. Był ogromny. A w dodatku miał łazienkę. Łóżko było dwuosobowe, leżała na nim czysta, biała pościel. Było zrobione z jasnego drewna tak jak biurko i szafy. Na biurku leżał laptop, iphone i tablet.. – kupiliśmy ci kilka gadżetów – chodziły mi po głowie słowa Grega. W tym pokoju było dosłownie wszystko. Z ciekawości podbiegłam do szafy, a kiedy ją otworzyłam nie mogłam uwierzyć własnym oczom, to na pewno nie było 'trochę' ubrań, nie wiem czy określenie 'dużo' to wystarczające pojęcie na to co zobaczyłam.
-Maja jedzenie ci wystygnie – odwróciłam się i zobaczyłam w drzwiach Denise.
-Ja.. przepraszam już idę – zamknęłam szafę.
-Podobają ci się ubrania? – spytała.
-Tak.. bardzo. Ty wybierałaś ? – spytałam w drodze do kuchni.
-Nie.. Lou Teasdale, kojarzysz?
-Tak, czytałam jej książkę, jest świetna.
W kuchni pachniało pizzą. Wyglądała przepysznie. Na sam widok leciała mi ślinka.
-Lubisz pizzę? – spytał Bobby.
-Tak! Chyba  nie ma osoby która by jej nie lubiła! –odpowiedziałam z uśmiechem na twarz.
-To prawda! – powiedział Greg i wszyscy zaczęli się śmiać.
Pizza tak jak wyglądała tak i smakowała. Była przepyszna. Przy jedzeniu ciągle o czymś rozmawialiśmy. Wypytywali o moje hobby, zainteresowania i takie tam. Są boscy, a Theo jest najsłodszym dzieckiem jakie kiedykolwiek widziałam.
 -A jutro poznasz Nialla – powiedział Greg.
-Super – powiedziałam z uśmiechem – nie mogę się już doczekać.


Reszta dnia minęła bardzo miło. Greg z żona i synkiem poszli zaraz po dwudziestej. Siedziałam w swoim pokoju i przeglądałam tumblr kiedy Bobby zapukał do pokoju.
-Można?- spytał.
-Pewnie- odpowiedziałam.
-Jutro niestety muszę jechać do pracy i nie będzie mnie cały dzień.. wrócę około dwudziestej pierwszej.
-Nie martw się dam sobie radę.
-Niall powinien być jakoś po dziesiątej, ale z nim nigdy nic nie wiadomo.. – powiedział a ja się zaśmiałam.
-Okej.
-W lodówce jest pełno jedzenia. Niall ma klucze więc sam sobie otworzy..  A właśnie! Tu masz klucze od mieszkania jak byś chciała gdzieś wyjść.
-Dziękuję – Bobby musiał mi naprawdę ufać dając mi klucze od domu.
-Jakbyś gdzieś wychodziła  to napisz do mnie.. żebym się nie martwił.
-Jasne.
-No. To ja idę spać.. dobranoc!
-Dobranoc - odpowiedziałam po czym wyszedł z pokoju zamykając za sobą drzwi.
Do łóżka położyłam się zaraz po północy ale nie mogłam usnąć.. zawsze gdy jestem w nowym miejscu mam z  tym problem. 

Obudził mnie głośny śmiech dochodzący z dołu domu. Zerwałam się na równe nogi. Ktoś tu jest? Spojrzałam na zegarek, było już dobrze po dziesiątej. To na pewno Niall.
_______
 
PROSZĘ O KOMENTARZE ! TO DLA MNIE WAŻNE <3
Następny rozdział już jutro około 16 ;)

5 komentarzy:

Jeśli masz twittera, będę wdzięczna jeśli napiszesz swój nick. x